środa, 27 marca 2013

Schulz oswojony - Sklepy Cynamonowe, B. Schulz


 
Mogłabym zacząć słowami „któż nie zna Sklepów Cynamonowych”? Ale czy nie byłby to zbytni truizm? Owszem o Sklepach Cynamonowych słyszeli wszyscy (no może prawie wszyscy) nawet w kraju, w którym poziom czytelnictwa, mógłby zamienić się miejscami z liczbą wypadków na drodze, a bylibyśmy przodującym krajem w tej pięknej dziedzinie życia, jaką jest czytelnictwo. Na szczęście książka Bruno Schulza jest lekturą szkolną, bo inaczej część społeczeństwa polskiego może byłaby skłonna pomyśleć, iż sklepy cynamonowe to jakiś kolejny na przykład blog kulinarny, bądź market spożywczy. Ale czyż nie tam właśnie, w szkole znaczy nie w sklepach spożywczych z jednej strony napomykając o Schulzu jednocześnie zniechęca się do niego, podchodząc doń jak do przysłowiowego jeża? Nie przybliżając jego sylwetki - a jedynie zmuszając młodego czytelnika do rozczytywania w tych, bądź co bądź mistrzowskich, aczkolwiek przydługich opisach - nie demonizuje się osoby tego niepozornego (z wyglądu) człowieczka (artysty), przy okazji czyniąc z niego nieprzystępnego dziwaka intelektualistę?
Bez kija nie podchodź - chciałoby się powiedzieć, nie rozumiesz nie przyznawaj się do tego! Tymczasem o sposobie czytania Schulza pisał nawet jego wieloletni przyjaciel Witold Gombrowicz. Mam na myśli tu artykuł do Kuriera Porannego, artykuł, który z założenia miał być tekstem o Bruno Schulzu, a okazał się tekstem o tym, jak należy czytać książki Schulza (W. Gombrowicz, Dziennik 1953-1969, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011, s. 657). Zresztą sam Gombrowicz wielokrotnie przyznaje, iż sam nie do końca i nie zawsze czytał podsuwane przez przyjaciela teksty.
„Czy ja kiedykolwiek przeczytałem uczciwie, od początku do końca, któreś z jego opowiadań? Nie – nudziły mnie. Wszystko więc, co mogłem mu powiedzieć, musiało być ostrożne, żeby on się nie połapał w pustce, która we mnie na niego czyhała.”
„Jak dalece się w tym nie połapywał” pyta Gombrowicz? Otóż na to pytanie odpowiedzi udziela jemu - po latach co prawda - Jerzy Pilch w swoich wspomnieniach (J. Pilch, Dziennik, Wielka Litera, Warszawa 2012, s.78) - „Pewnie się połapywał”, snując dalej rozważania na temat tego dziwnego „związku” jaki łączył obydwu autorów tak namiętnie uprawiających eskapizm.
Wybaczcie, iż w dalszej części tekstu będę posługiwać się często słowami Witolda Gombrowicza, skąd inąd równie „najeżonego” w szkole autora, którego może równie dobrze fajnie byłoby poznać najpierw od strony bardziej prywatnej, a później analizować trudną dla wielu twórczość. Otóż Gombrowicz – bo jak już wspomniałam z Schulzem byli przyjaciółmi, postrzeganymi czasem, jako para, w sensie nierozerwalności (podobno to mylne wrażenie) o autorze Sklepów Cynamonowych mówi tak:
„Drobny, niesamowity, chimeryczny, skupiony, natężony, prawie pałajacy”, dalej snując takie o nim wspomnienia: ”był też masochistą – nieustannym, nieposkromionym – to się czuło w nim bez przerwy.”
A o fizyczności Schulza: „Gnom, maleńki, olbrzymiogłowy, jakby zanadto zalękniony, aby odważyć się na istnienie, był wyrzucony z życia.”
Jako ten wyrzucony z życia schronił się w sztuce - i tu Gombrowicz daje się ponieść fali uniesień dla artyzmu kolegi (którego przecież notabene nie czytał) porównując go do mnicha zadającego sobie pokutę w postaci biczowania, które de facto sprawia jemu rozkosz zamiast cierpienia:
„I tylko sztuka tedy … i rzeczywiście widziałem go zawsze oddanego, przejętego nią z żarliwością i skupieniem, jakich nigdy w nikim nie zdarzyło mi się oglądać – on, fanatyk sztuki, jej niewolnik. Wstąpił do tego klasztoru, tym rygorom się podporządkowywał, pokornie spełniał najsurowsze nakazy by osiągnąć doskonałość.”
na zdjęciach kolejno ilustracje do: Sierpień, Ptaki, Manekiny.
Traktat o manekinach albo wtóra księga, okładka Sklepów, Ulica Krokodyli, autoportret.
Ta autodestrukcja była dla Schulza rodzajem ucieczki od swej marnej fizys, ucieczki do świata sztuki (słowa pisanego i obrazów). Tak samo degradacja, poniżenie i pokora w obyciu wywyższały jednocześnie twórczość tego małego człowieczka. Pragnąc nieistnienia, pragnął jednocześnie i jedynie istnienia w sztuce i dla sztuki. Przy tym wypieraniu się siebie, pragnieniu zagłady i poniżenia był jednocześnie człowiekiem budującym innych, o czym wspomina autor Ferdydurke, wywyższając jego hojność ponad padyszachów wszelkich.
„jak on mnie sobą rozbudowywał, jak zasilał”
Wracając do książki, przy okazji wydania opowiadań Bruno Schulza przez Wydawnictwo MG pod tytułem Sklepy Cynamonowe (wydanie wzbogacone – co stanowi nie lada gratkę – o ilustracje autorstwa Schulza), to zapewne mało kto wie, ileż w – skąd inąd innym wielkim autorze –Tomaszu Mannie – z Schulza. Otóż istnieje historia pewna, związana z autorem Sklepów cynamonowych i Doktorem Faustusem przywoływana przez Jerzego Pilcha, mówiąca o tym jakoby bohater tej drugiej - Adrian Leverkuhn, miał pewne schulzowskie cechy. Skąd niby zapytacie? A stąd, iż Bruno Schulz podesłał swego czasu Tomaszowi Mannowi jakieś swoje fragmenty opowiadań (prawdopodobnie Powrotu do domu czy też Traktatu o manekinach), których tamten ani nie pokwitował, ani przesyłki nigdy nie skomentował. Po czym w dziwny sposób ‘nawiązał’ nazwijmy to do charakteru Schulza. Podsumowanie tej historii przez Jerzego Pilcha, iż wpływ Schulza na literaturę niemiecką (Mann przecież jest jej fundamentem) był (mógł być) przeogromny jest bardzo wymowne.
O znaczeniu Sklepów i Schulza w ogóle rozpisywało się wielu, wielu z nich mówiło językiem mniej lub bardziej zrozumiałym, za to Pilch w swoich rozważaniach, w Dzienniku w prosty, zabawny trochę (ironiczny?) sposób rozprawia się ze Sklepami, próbując z całego zbioru wybrać te najlepsze, te najbardziej dla Schulza, i nie tylko, znaczące posługując się do tych rozważań … pierwszym zdaniem:
„W ogóle Sklepy są wyrazistsze i mniej nużące od Sanatorium. Sklepy są takie jak ich pierwsze zdanie i Sanatorium jest takie jak jego pierwsze zdanie.”
O Bruno Schulzu, przedmowie do francuskiego wydania Sklepów tak pisał wybity krytyk Maurice Nadeau ”trzeba zapewnić mu miejsce między wielkimi pisarzami naszej epoki”. Z tym przesłaniem, wbijanym już do młodych głów, pełnych dzikiej myśli, nadziei i wolności należy się rozstać, lecz nie w przekonaniu, że tak być musi, ale z wiedzą dlaczego tak musi być.

Wszystkim życzę miłej lektury!

 

Więcej o autorze Sklepów Cynamonowych można dowiedzieć się w książce (która pomogła mi także w napisaniu powyższego tekstu): Schulz pod kluczem, Wiesław Budzyński, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2013.

Cytaty pochodzą z książek przywoływanych w tekście.

A o samej książce, która stała się przyczynkiem do tekstu znajdziecie więcej TU

 

 

 

wtorek, 26 marca 2013

Źródła Miłości mają stron ...



Myślałam, że dzisiejsze rozwiązywanie konkursu będzie łatwiejsze - bez specjalnych przygotowań, przekonywania "maszyny losującej" do oddania głosu (losu), i relacji fotograficznej z tego wszystkiego. Otóż nic bardziej mylnego! Wybranie trafnej (eeekhm;/?) i szybkiej odpowiedzi okazało się wcale nie takie proste. Albo inaczej - zasady konkursu okazały się zbyt proste!:) O ja naiwna i głupia - myślałam, że to będzie zabawa w "strzelanie", a  zapomniałam jakąż teraz świat broń oferuje. Strona księgarni podaje gotową odpowiedź:) Ale ok, ufam, że jeśli nie wszyscy, to przynajmniej większość z Was strzelała, a tym bardziej Lirael, która wygrała ten konkurs, tym samym otrzymując od Wydawnictwa Wielka Litera książkę Kishwar Desai Źródła Miłości. (odpowiedź: książka ma stron 400).
 
Oczywiście zajrzenie na stronę wspomnianej księgarni też było sposobem znalezienia rozwiązania konkursu, tylko moja naiwność chciała się zabawić;)
 
Gratuluję zwyciężczyni!!! Poproszę o adres, na który mam wysłać książkę na maila: moja06@wp.pl książka jest już u mnie, stąd ja będę ją wysyłać).
 
Wszystkim gratuluję zarówno umiejętności oceny jak i sprytu i dziękuję za zabawę, jednocześnie zapraszając na kolejne. A to już niedługo.

LOSOWANIE BRACI SISTERS

dziś rano szczęście (poprzez paluszki mojego Syna) uśmiechnęło się do:

alison2

 
 


Bracia Sisters po-fruną do alison2 jak tylko prześle adres pocztowy na maila moja06@wp.pl

GRATULUJĘ!!!

sobota, 23 marca 2013

KONKURS kolejny, tym razem z Wielką Literą

 
 
 no to robimy konkurs z przymrużeniem oka! ;) żeby nie było zbyt sztywno, sztampowo i stresująco, ale też aby nie było trywialnie i prosto dzisiaj - aby wygrać egzemplarz ufundowany przez Wydawnictwo Wielka Litera wystarczy podać ilość stron książki ;)
Książkę otrzyma osoba, która poda dokładną liczbę lub liczbę bliższą prawdy. W przypadku odpowiedzi, które będą zbliżone (będą różniły się od idealnej np. dwoma punktami na plus bądź na minus) wygra ta osoba, która jako pierwsza poda bliższą rzeczywistej ilości stron cyfrę.
Reasumując wygrywa bądź liczba rzeczywista bądź zbliżona i decyduje czas przesłania mailem odpowiedzi.
Te wysyłamy do środy - tj. do 27 marca 2013, do godziny 7.00 na adres moja06@wp.pl w tytule wpisując KONKURS ŹRÓDŁA MIŁOŚCI.
 
 
poniżej zdjęcie ułatwiające odpowiedź
POWODZENIA!!
 
 

piątek, 22 marca 2013

Bakakaju mój ...



o tym zbiorze opowiadań, jakiego już więcej Witold Gombrowicz nie popełnił, o zbiorze, od którego powinno zacząć się z nim przygodę też TU

wtorek, 19 marca 2013

wstrząsający obraz ludzkiej próżności podszyty nikłą, ale jednak nadzieją

 
o książce Zdzisława Skroka przeczytacie tu

w cieniu gwaru

Zakładając pięć lat temu bloga myślałam raczej o wyrzucaniu z siebie emocji po przeczytanych książkach. Wtedy miałam czasu aż nadto chyba - do czytania, więc i nadto wrażeń z lektur. Po jakimś czasie przyszła radość z wymiany zdań z osobami pozostawiającymi swoje przemyślenia, uwagi i komentarze. Radość, która niestety przerodziła się z czasem w irytację spowodowaną głupimi komentarzami, niepotrzebnymi dyskusjami marnującymi mój czas, który - pomimo, że miałam go dużo - był cenny. Dziś, kiedy muszę staranniej wybierać lekturę - mogę zająć się tylko taką, która naprawdę mnie wciągnie, a do tego coś z niej wyniosę, rzadko sięgam po książki, które mają być tylko spędzeniem czasu na czytaniu, odskocznią (odskocznią jest dla mnie kolejna lektura Ady Nabokova). Wybieram, delektuję się, smakuję. I tylko dlatego, że jakoś we mnie wrosło to blogowanie (albo ja wrosłam w nie) piszę dalej. Bo podejmowałam wiele prób usunięcia się na zawsze (a usuwam się w cień), zwolnienia, żeby nie biec z większością (żeby nie powiedzieć za większością), z blogosferą (tu znowu jestem za, a nie z), współpracami, stosikami, i rekordami w przeczytanych książkach. Widać – skoro siedzę (i tylko ten cień) - to nie potrafię. Wrosłam i tyle. Wiele przeszłam bitew z szablonami, blogrollując się i nie, statystycznie mając dosyć statystyk ("falowanie i spadanie" na wykresach nie dla mnie), witając i żegnając kolejnych obserwatorów … dosyć. Nie potrzeba mi tego. Czysta biel, długo, krótko – jak tam chcę. Ma być po mojemu.

Jestem ciszą, szeptem i szelestem. Jestem moimi myślami, moimi uwagami. To co moje we mnie żyje, nie gonię już za emocjami innych, nie staram się, nie płaczę i nie denerwuję. Czasem tylko smutno mi, że inni nie szepczą, nie szeleszczą. 

Jako, że na Czytaniu zrobiło się zbyt gwarnie i barwnie otworzyłam sobie cichy pokój. Pokój, w którym nie oczekuję kolejek, krzyków i zabawy. Azyl, do którego – mam nadzieję – czasem zajrzę zostawiając w nim to, co we mnie głośne.

Na początek zapraszam do zwyczajnego wzięcia udziału w zwyczajnym losowaniu książki Patricka deWitt Bracia Sisters (gdyby ktoś jeszcze nie słyszał o książce w radiowej Trójce można się zapoznać). Później, jak widać przewiduję kolejne losowanie, ale o drugiej książce, możliwej do wygrania na blogu jeszcze będzie później.

Jeśli ktoś chce zapraszam do mojej ciszy.

 
 
 
chęć wylosowania książki wyrażamy w komentarzu, losowanie za kilka dni

KONKURS TRWA DO WTORKU, DO GODZINY 7.00